środa, 3 sierpnia 2016

Rozdział 4

*Justin*
Nie wróciłem na imprezę, mimo to, że kilka razy zastanawiałem się nad tym. Nie umiałem pogodzić się z zaistniałą sytuacja. Męczyła mnie...aż sam nie mogłem w to uwierzyć. Ta dziewczyna stała się dla mnie tak niedostępna, że zaczęło mi się to podobać. W sumie sam nie wiedziałem, czego od niej oczekuje. Niby chciałbym by była kolejną dziewczyną, która sika na mój widok, ale z drugiej strony wiedziałem, że taka nie jest i to mi zaimponowało.
Szedłem przed siebie prosto na swoją chatę. Dawny Justin, w życiu nie przepuścił by najlepszej imprezy w mieście,a nawet w całej Arizonie, ale ten Justin był jakiś dziwny i chciał iść do domu. Jak ja spojrzę wszystkim w oczy? To nie jest w moim stylu. Co ja z siebie robię? Jakiegoś pizdusia, który chcę popłakać w poduszkę..żałosne.
  Po 30 minutach byłem w domu, chciałem uniknąć zbędnych pytań rodziców skierowanych do mnie, więc wszedłem przez taras i wpadłem prosto do swojego pokoju.
I tak oto minął mi wczorajszy męczący dzień..czekałem na poranek bo nie mogłem już znieść tego wieczoru.
RANO
Chciałbym się jakoś z nią skontaktować, ale za bardzo nie miałem do niej numeru..zaraz..NAPISZĘ!
Szybko usiadłem na krześle obok mojego biurka i odpaliłem laptopa, uruchamiał się dość długo, ale warto było czekać.
  "Hej, zaimponowałaś mi wiesz?"- napisałem.
Po 7 minutach wyczekiwania w końcu napisała.
"Hej, a ty mnie wkurzyłeś, wiesz?"- Tak ciężko mi było przyznać, że miała rację..nie powinienem na nią nasikać. ZARAZ? Justin znamy się? Co robisz w moim ciele?
"No wiem, przepraszam, mogłaś się wkurzyć"
"No paczcie ktoś tu ma uczucia?"
"No weź, nie mów nikomu"
"Nie martw się o to. Nie gadam ze znajomymi o tobie pępku świata. To wszystko?"
Westchnąłem i poprawiłem się na fotelu.
"Chodzi o to, że ja jestem osobą, która nie umie pogodzić się z niektórymi faktami. To był impuls..wiem, że tego nie zrozumiesz, ale na prawdę cię za to przepraszam"- napisałem to bardzo szczerze.
"Nic się nie stało, wybaczam ci ;)"
"Czyli będzie fajnie? I w ogóle?"
"Wstrzymaj konie, nasze kontakty czyli mijanie się na korytarzu bez słowa z kiepskim kojarzeniem imienia nie ulegną zmianie."
Musiałem na to poprzestać..No wiadomo myślałem, że nasze kontakty teraz będą rozbudowane, ale jeśli tylko to była w stanie zrobić to musiałem się z tym pogodzić.
"Fajnie"
***
Każdy dzień był taki sam tylko laski były inne. Siedziałem z Zackiem na plaży, jednak on kompletnie nie był wyluzowany, a ja nie wiedziałem jak tego dokonać.
- Popatrz na tamtą- nachyliłem się i pokazałem palcem na seksowną blondynkę.
- Okej Justin- zwrócił się do mnie- Na prawdę nie będę powtarzał ci z pięć razy, że MAM DZIEWCZYNĘ!- krzyknął na mnie- Może mam ci to..nie wiem..przeliterować?- zaczął się rozkręcać,
- Ty nie masz dziewczyny ty masz jakiś problem ze sobą- stwierdziłem.
- O matko- popatrzył na mnie z bezradności- Ty na prawdę jesteś chory.
Zaraz, zaraz jak ktoś jest chory to tylko i wyłącznie on.
- Ale się z ciebie lowelas zrobił- zrobiłem minę cnotki.
- Wiesz co?- popatrzył na mnie- Idę, bo już mam cię dość- wstał i podniósł ręcznik.
- Tylko nie kręć tak dupą!- krzyknąłem za nim- Panienko- dopowiedziałem.
*Jess*
- Jak to nie pamiętasz?- spytała się mnie Brooke jak szłyśmy mostkiem na naszej plaży.
- Po prostu nie pamiętam- powiedziałam- Każdemu się zdarza- Tak tylko, że mi zapominanie o wszystkim  zdarza się tak często, że nie umie tego zliczyć.
- Słuchaj, nie da się zapomnieć czy zabezpieczaliście się czy nie- zaczęła gadać jak moja mama.
Jakoś około tydzień temu ja i Oliver zdecydowaliśmy się na swój pierwszy raz. Niestety okazało się, że oboje zapomnieliśmy czy się zabezpieczyliśmy czy nie, a teraz odczuwałam tego skutki. Teraz mój dawny nie naruszony i regularny okres spóźniał się 5 dni. Jak zwykle zaczęłam podejrzewać najgorsze.
- No cholera po prostu nie pamiętam, okej?!- wrzasnęłam na swoja przyjaciółkę, zawsze zgrywała taką odpowiedzialna i uważna, a wcale taka nie była. Popatrzyła na mnie tą swoją miną, wyglądała jak mały chomik. Nie znosiłam jak ją robi bo zawsze się na nią łapałam jak głupia i od razu robiło mi się jej szkoda.
- Sorki Brooke, ale widzisz, że jestem zestresowana to jeszcze mi dokładasz- wytłumaczyłam jej wchodząc na ciepły piasek, co od razu sprawiło, że przeszła mi złość.
- Sory mała- szturchnęła mnie ramieniem podśmiechując.
- O ty- oddałam jej szybko, ale powinnam liczyć się z tym, że jak zaczyna się z Brooke to nie kończy się to dobrze. Zaśmiała się i popchnęła mnie tak mocno, że wpadłam na jednego z chłopaków, którzy grali teraz w siatkówkę.
- Przepraszam- szybko się poprawiłam- Przepraszam na prawdę- wystawiłam ręce w jego stronę- Wszystko okej?- spytałam przejęta.
- Spoko tylko na mnie wpadłaś- popatrzył na mnie i zaśmiał się- Wyluzuj- mrugnął.
- Wiesz to był legendarny wpad- zaczęłam się śmiać z mojego nieśmiesznego żartu, który ewidentnie zraził chłopaka, bo odszedł ode mnie dalej grać, a mi zrzedła mina. Spuściłam głowę, byłam taka dziwna, że dziwiłam się, że Brooke nie odeszła.
- Ale próbowałaś- pogłaskała mnie po głowie, a ja pokiwałam głową.
- Legendarny wpad- usłyszałam jak ktoś naśmiewa się ze mnie, nie musiałam szybko zastanawiać się kto to..to Justin, którego o dziwo wtedy nie zauważyłam.
- Tak a co ci do tego?- spytałam poddenerwowana.
- Nie gotuj się tak mała, bo wykipisz- parsknął, podnosząc się z piasku.
- Słucham?- mrugnęłam szybko kilka razy..próbowałam być groźna, co okazało się porażką.
- Nie mów słucham bo cię..
- Nie kończy!- krzyknęłam z obrzydzeniem i wywróciłam oczami, a Justin tylko się zaśmiał obczepując się z piachu.
- To ten typ co rzucił mi lodem w twarz?- spytała Brooke.
- Tak to ja, miło mi cię poznać- podszedł do niej- Wiesz co wyglądasz o wiele ładniej bez loda na twarzy- zaśmiał się, a ja widziałam, że Brooke, aż nosi by mu coś zrobić, ale co ona by mu zrobiła, jak on mógł by ją zgnieść małym palcem u stopy.
- Wiesz co? Jesteś..- nosiło mnie- Jesteś..
- Powiedz to!- krzyknęła Brooke.
- Jesteś Fuj, bardzo fuj fuj! HA!- krzyknęłam mu w twarz, ale zauważyłam, że on i Brooke są zrażeni tym co powiedziałam, wiedziałam to bo sama poczułam się zrażona.
- Żartujesz sobie?- spytał mnie z miną "Jestem super fajny i twoje teksty to jakaś kpina" z jednym musiałam się zgodzić, ale na pewno nie było to o tej fajności.
- Jestem całkiem poważna.
- Tak?- spytał- Bo twoje oczy mówią coś innego- podszedł do mnie tak blisko, że prawie dotykaliśmy się nosami.
- Bez takiej bliskości- odepchnęłam jego twarz.
- Twoim zdaniem to jest blisko? Cnotka?- zaśmiał się.
- Nie- powiedziałam zakładając ręce na piersi- Za to ty wyglądasz jak debil- powiedziałam pewna siebie.
- UUU- usłyszałam buczenie mojej przyjaciółki, co dało mi satysfakcję.
- I, że to mnie niby miało urazić?- spytał z kpiną, co trochę mnie zbiło z tropu- Wiesz kochanie ile razy ja to słyszałem?
No faktycznie jest taki debilowaty, że mógł słyszeć to bardzo dużo razy..
- Nie wyszło ci skarbeńku- tyknął mnie po nosie.
- Nie mów tak do mnie i nie tykaj mnie po nosie- powiedziałam poważnie.
- Jak sobie chcesz- wzruszył ramionami- Ja spada, narka- machnął mi.
-  Nara- burknęłam.
- Ty co to za akcja, stara?- od razu jak Justin poszedł zwróciła się do mnie. Lubiła nakręcać dramy.
- Nic, przyczepił się mnie typ- wywróciłam oczami.
- Wiesz co jak co, ale niezła z niego sztuka- poruszała brwiami.
- Nie mogę uwierzyć- pokiwałam głową- Kiedy moja przyjaciółka tak zdurniała?- wywróciłam oczami.
- Czekaj, czekaj!- złapał mnie za ramiona jak chciałam już iść przed siebie- Popatrz mi w oczy- uśmiechnęła się do mnie zadziornie.
- Brooke..
- Popatrz mi w oczy- nakazała, a ja to zrobiłam. Wpatrywała się we mnie z jakąś minutę.
- Znalazłaś tego czego szukasz?- spytałam zdegustowana.
- On ci się podoba- odsunęła się ode mnie pewna siebie.
co.
- Co?!- wrzasnęłam- Zgłupiałaś- parsknęłam- On mi? Weź przestań, jak masz mówić takie rzeczy to nie mów nic- pouczyłam ją i ruszyłam przed siebie.
***
Tego dnia nic mi się nie chciało..nawet nie chciało mi się zajrzeć do mojego domowego labolatorium, a to nie zdarzało mi się nigdy w życiu. Tak jak się rzuciłam na łóżko po przyjściu z plaży tak leżałam do teraz. Ciągle zastanawiałam się nad słowami Brooke, miałam jakieś dziwne uczucie, że to co stało się dziś stało się już kiedyś..NO TAK! Kiedy zaczęłam zadawać się z Olivierem, Brooke zrobiła to samo, kazała mi spojrzeć sobie w oczy i wtedy powiedziała, że on mi się podoba..to skoro tak powiedziała tez dzisiaj to oznacza, że to..
- Prawda!- krzyknęłam na głos podnosząc się gwałtownie.
Poderwałam się z łóżka i zaczęłam chodzić po pokoju w tą i z powrotem.
- Spokojnie nie panikuj, to wcale nie musi być prawda- mówiłam do siebie- Przecież różnimy się od siebie i to bardzo, nigdy nie spodobał mi się ktoś taki- próbowałam się tłumaczyć- Ale z drugiej strony jakiś frazal mówi, że przeciwieństwa się przyciągają, a ja kocham Frazale! Co robić? Co robić?- panikowałam na głos, aż w końcu usiadłam na chwile- Ale moment, przecież ja mam chłopaka i go kocham- uspokoiłam się- A co jeśli ja go nie kocham?!- znowu się poderwałam z łóżka- Nie no przecież już przeżyłam z nim pierwszy raz, więc go kocham- znowu usiadłam- Ale to przecież nie świadczy o wszystkim- znowu zaczęłam panikować i brać głębokie i płytkie oddechy na zmianę.
Przysiadłam do laptopa i szybko go otworzyłam czekając, aż się odtworzy system, kiedy w końcu mój sprzęt łaskawie otworzył moją przeglądarkę szybko weszłam na jakieś forum dla młodzieży "lustereczko powie wszystko" zadawało się tam pytanie, a ludzie w nawet szybkim tempie odpowiadali, odpowiedzi były czasem na prawdę mądre, a przede wszystkim natychmiastowe.
Rozciągnęłam palce i zaczęłam pisać w polu "napisz"
"Ostatnio, przyczepił się mnie jakiś chłopak, nie lubię go i najchętniej to odesłała bym go na Wenus. Jest taki nieznośny i komplikuje mi moje życie. A mam chłopaka"
Zabrzmiałam desperacko.
" Ale boje się, że mogłabym poczuć coś..więcej? Pomóżcie mi"
Kliknęłam wyślij, już po 4 minutach odpisała mi "Złota gwiazda"- "W życiu bywa różnie raz na wozie raz pod wozem, może twój chłopak to nie ten jedyny" Wcale mi złota nie poprawiłaś humoru.
" Czasem zło zmienia się w dobro pod wpływem miłości, nie przekreślała bym tego buntownika" - napisała mi "Angelina".
Teraz to zaczęłam panikować jeszcze bardziej niż 10 minut temu. Dostawałam bardzo dużo takich odpowiedzi..one wcale mnie nie uświadamiały w tym, że nie podoba mi się Justin.
- No nie nie nie!- załamałam się. Podparłam się na dłoniach i patrzyłam zrezygnowana na te wszystkie odpowiedzi. Po chwili dostałam wiadomość w telefonie to było powiadomienie z mess.
Odblokowałam telefon i zobaczyłam, że to Justin do mnie napisała, szybko kliknęłam dymek i moim oczom ukazał się zrzut ekranu, opisu mojego problemu na "lustereczko powie wszystko"
- CO?!- wrzasnęłam rzucając telefonem i skuliłam się. Skąd on? Czemu i jak?
Wstałam jednak po ten telefon i szybko napisałam.
" No co? Po co mi to wysyłasz?"
" Nie wiedziałem, że ci się podobam ;) "
" O czym ty mówisz? " zgrywałam niewiniątko, które nie wie o co chodzi..
" O twoim poście "
" Ale to nie ja " skłamałam.
" Wiem, że to ty "
" No niby skąd? " zgrywałam oburzoną.
" Po twojej nazwie "
" Mało osób ma na imię Jessica?! "
" Dużo, ale tylko ty nazwałabyś się Jess jest the best "
Wtopa, wtopa, wtopa!!
" Uważasz, że aż taka jestem głupia ?"
Napisałam i odłożyłam telefon nerwowo wchodząc na edycje profilu na poradniku, szybko zmieniła nazwę na Jessica i kliknęłam enter, prawie odetchnęłam.
- Jak to nazwa zajęta?!- wrzasnęłam. Szybko zmieniłam ją na " Zaczarowana Jessi" Nie wiem, czemu akurat taki był w proponowanych . No..ZARAZ!
- A co jeśli on wejdzie na profil?!- nawet się nie zastanawiałam i usunęłam wszystkie pytania z poradnika, które zadawał  kiedykolwiek, czyli to jedno.
" Udowodnisz?"
" No jasne, masz link to mojego profilu, mam tam jedno pytanie" wysłałam link
O kurka! Zapomniałam, że zresetowałam konto i mam 0 pytań. Szybko odłożyłam telefon i weszłam w pole "napisz"
- Cokolwiek, cokolwiek- szeptałam.
"Jak wytresować jaszczurkę?"
Napisałam pierwsze co mi przyjdzie do głowy. I szybko kliknęłam enter.
- No i mogę odetchnąć- na prawdę odetchnęłam.
" I co wierzysz, że to nie ja? "- napisałam już spokojna.
" Powiedzmy.."
"A tak w ogóle to co ty robisz na poradniku dla dziewczyn? :D "
" No weź..co ja mogę robić na poradniku dla DZIEWCZYN? :D"
No tak, też wzięłaś Jess zadałaś pytanie. Aż tak mnie zamurowało, że nic mu nie odpisałam. Ze spokojem wylogowałam się z poradnika..Jednak on nie był wcale taki fajny, nic mi nie poradził,a wręcz przeciwnie..zaniepokoił.
***
Była już 22:00 szykowałam się do spania, bo jak poszłabym później to byłabym nie wyspana na niedziele, a tego nie chciałabym. Mam jutro zaplanowany cały dzień z Justinem...ZARAZ CO?! Jakim Justinem..nie! NIE! N I E! chodziło o Olivera. Mam cały dzień zaplanowany z Oliverem. Na samą myśl moich myśli chciałam się zapaść pod ziemie, ale mogłam tylko przykryć się kołdrą i zasnąć.
*Justin*
Było już po 22:00 szykowałam się na imprezę, bo jak poszedł bym później to nie było by miejsc w barku, a tego nie chciałbym. Mimo wszystko, że ten wieczór miał być jak każdy inny coś czyniło go krępującym..ciągle myślałem o Jess i tym jej poradniku. Powiedziałem jej, że jej wierzę, ale to nie jest prawda, ciągle mi się wydaje, że to ona jest twórcą tego posta. W sumie gdyby on okazał się prawdą to ułatwiła by mi sytuację..ostatnio też bałem się, że czuje do niej coś więcej, a gdybyśmy oboje to sobie powiedzieli to może by nam przeszło i było by jak dawniej.
***
Cała ta impreza to była jakaś klapa, organizatorka zrzygała się na mikser DJ-a i przestał działać..Potem obwiniała go za to, że impreza jest do dupy. Jednak były plusy tego, że tu jestem. Zaliczyłem piękną Cheerleaderkę z naszej szkoły. Była tak gorąca, że aż zagotowałem się od samego patrzenia.
Chciała, żebym jeszcze do niej zadzwonił, ale mała chyba się tego nie doczeka..chyba, że ..Nie nie nie, mam zasadę -nigdy laski na dwa paski- Nie mogłem jej złamać.
RANO
Jakoś dopełznąłem do domu po tej imprezie. Moja mama jak zwykle zadawała mnóstwo pytań "tak cię wychowaliśmy?" " Co cię tak zmieniło?" " Czy jestem czemuś winna? ", a tym czasem ojciec tylko spytał czy wydałem całą kasę. No tak jednak kobiety i mężczyźni bardzo się różnią pod tym względem.
- Jesteś tak pijany!- wrzeszczała matka.
- Nie krzycz tak- skrzywiłem się- Nie krzycz- usiadłem na schodach.
- Idź na górę spać!- wrzasnęła mi złośliwie prosto do ucha.
- Okej, okej- uniosłem ręce w geście obronnym- Idę- szedłem wolno trzymając się barierki. Kiedy doczłapałem się do pokoju to tak jak stoję rzuciłem się na łóżko i zasnąłem.
*Jess*
Wstałam punkt 8:30 bo na tą godzinę miałam nastawiony budzik, od razu chwyciłam telefon i wykręciłam numer do swojego chłopaka. Mimo tej wczorajszej spiny na poradniku, widziałam, że kocham Olivera.
- Dzień dobry- powiedziałam radośnie.
- Dzień dobry kochanie- powiedział do mnie ciepło.
- Wyspałeś się?
- Jak nigdy, a ty?
- A ja tak samo- zaśmiałam się.
- To co o, której się widzimy?- spytał mnie.
- O której chcesz- powiedziałam przesłodzenie.
- Może 12?- spytał.
- Co tak późno?- spytałam zdziwiona.
- Masz racje, to może 11?
- Okej już lepiej- uśmiechnęłam się pod nosem- To do zobaczenia, kocham cię.
- Ja ciebie też.
Odsunęłam telefon od ucha bardzo zadowolona. Nie mogłam doczekać się na dzień tylko z moim misiem.
***
Szykowałam się tak szybko jak mogłam, na pewno Oliver po mnie przyjdzie, a już jest 10:50, a on jest bardzo punktualny.
Stresowałam się coraz bardziej i bardziej, kiedy widziałam jak szybko płyną minuty. Nakładałam właśnie podkład mojej własnej produkcji, zrobiłam go 3 dni temu w moim labolatorium i byłam z niego bardzo, ale to bardzo dumna.
- A po co się tak malujesz?- nagle jakby znikąd w drzwiach mojej łazienki stanęła uczesana w dwa kucyki i pomarańczowej sukience Kimi, lekko uśmiechnęła się w moja stronę.
- Ojeju, ale mnie wystraszyłaś- zrobiłam wielkie oczy, a Kimi zachichotała- Chce ładnie wyglądać- odpowiedziałam jej, dalej nakładając podkład.
- Przecież, jesteś śliczna bez tego płynu na twarzy- powiedziała cicho swoim słodkim głosikiem.
Rozczuliłam się- Jesteś urocza- popatrzyłam na nią ciepło i podeszłam do niej szybko przytulając ją, tym samym wychodząc łazienki..
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
- O nie!
- Co się stało?- spytała przestraszona Kimi.
- Nic nic- odpowiedziałam pośpiesznie, poprawiając włosy.
- Przyszedł chłopak?- popatrzyła na mnie, a ja na nią.
- A skąd wiesz?- ukucnęłam obok.
- Zawsze się tak stroisz dla niego- powiedziała cicho, a ja lekko się uśmiechnęłam. Miała racje.
- Dobra, dobra- poklepałam ją po pleckach- Leć się bawić w swoim pokoju.
Kimi wybiegła śmiejąc się z pokoju, a ja dalej poprawiałam włosy uśmiechając się do swojego odbicia.
- Jess, przyszedł Oliver!- krzyknęła moja mama.
- Już idę!- odkrzyknęłam i szybko rozglądnęłam się po pokoju czy wzięłam wszystko co mogłoby mi się przydać.
Zamknęłam swój pokój i zeszłam na dół.
- WoW- popatrzył na mnie Oliver i uśmiechnął się lekko oczarowany- Wyglądasz ślicznie.
- Przestań- zachichotałam- Bo czuje się jakbyśmy szli na bal.
No właśnie "bal" żyłam nim praktycznie od tamtego roku. Miał się odbyć za 8 miesięcy z Oliverem czasem sobie coś tam planujemy, ale oboje doszliśmy do wniosku, że to mnóstwo czasu..chociaż pewnie i tak będziemy robić wszystko na ostatnią chwilę..
- Idziemy?- spytał wpatrzony we mnie.
- Tak- uśmiechnęłam się i czekałam aż chwyci mnie za rękę.
- Kiedy będziesz w domu?- spytała mnie mama.
- Nie wiem, będę dzwonić- zakomunikowałam i wyszliśmy z domu.
***
- A pamiętasz jak w tamtym roku jedliśmy razem frytki- zaśmiał się Oliver.
- Tak- zaśmiałam się razem z nim- Na ogół nie jem frytek, ale to była wyjątkowa chwila, bo..
- Bo poprosiłem cie o chodzenie- dokończył.
- Z ust mi o wyjąłeś- pocałował mnie.
- To było po kiślowej nocy?- spytał.
- Tak- zaśmiałam się znowu.
U nas w szkole zawsze w jeden dzień w roku jest organizowana tak zwana "kiślowa noc". Tej nocy najzwyczajniej w świecie obrzucamy się kiślem na terenie szkoły. Taki dzień w tym roku właśnie miał odbyć się za 13 dni.
- W tym roku też idziemy razem na kiślową noc, co nie?- spytał mnie dla upewnienia.
- No pewnie- szybko złapałam go za rękę.
Kochałam chodzić z Oliverem na kiślowe noce..w sumie to razem byliśmy tylko na jednej, ale już to kochałam. Wtedy cała szkoła jednej nocy była cała uciapkana w kiślu, to było na prawdę fajne.
***
Nasze spotkanie z Oliverem na prawdę mogłoby trwać wieki, ale niestety on musiał wyprowadzić psy..opiekował się nimi i też dorabiał sobie.
- To cześć- powiedziałam, a on pocałował mnie na pożegnanie.
- Czekaj!- jakby olśniło go- Może wyprowadzisz je ze mną?- spytał.
- A czemu nie?!- ucieszyłam się i złapałam go za rękę. A tak serio to czekałam aż o to zapyta, bo sama nie chciałam się narzucać.
*Justin*
Obudziłem się o 13:37, o matko no ładnie sobie pospałem.
Chwyciłem za telefon zauważyłem, że mam dwa nieodebrane połączenia od Zacka, widać, że ktoś tu w końcu zmężniał.
Wybrałem numer do niego i zaspany przyłożyłem telefon do ucha. Po 3 sygnałach odezwał się.
- Halo?- powiedział głośno.
- Halo Zack, nie krzycz tak- ledwo co mówiłem.
- No ładnie się schlałeś- powiedział.
- Skąd wiesz jak cie tam nie było- zdziwiłem się.
- A właśnie, że byłem- zakomunikował.
- Czemu nic nie mówiłeś do cholery?!- wkurzyłem się, zawsze razem imprezowaliśmy, a teraz on był na jednej imprezie ze mną, a nawet nie podszedł.
- Byłeś zajęty..- odkaszlnął.
- A no tak..
- Idziesz na mecz może?- spytał nagle zmieniając temat.
- Co ty, dzisiaj na stówę nie..tak mi łeb pęka.
- No tak..okej to to wytrzeźwiej- powiedział i rozłączył się, a ja odłożyłem telefon. Najchętniej to bym poszedł dalej spać, ale to by była przesada, już mógłbym wstawać.
   Po 10 minutach w końcu wywlekłem się łóżka i pierwsze co to ponownie chwyciłem telefon wchodząc na chat, zauważyłem, że słodka mi nie odpisała, więc sam napisałem "Co tam mała tak cicho u ciebie? :*"
*Jess*
Poszłam zamówić nam jakieś koktajle, a Oliver czekał z psami przed lodziarnią. Dałam mu torebkę do potrzymania, bo tutaj jest tak mało miejsca, że nie znalazło by siś dla nas dwojga i zostawiłam torebunie z moim chłopakiem.
- Poproszę dwa koktajle bananowe- uśmiechnęłam się ciepło do sprzedawczyni, ale ona tego nie odwzajemniła.
- Skończyły się bananowe- powiedziała obojętnie nawet na mnie nie patrząc.
- A truskawkowe?
- Też wyszły.
- Zaraz ja wyjdę- szepnęłam pod nosem- A jakie są zatem?- poprawiłam się.
- Jagodowe- rzuciła.
- To proszę dwa jagodowe- powiedziałam podając jej pieniądze, a ona praktycznie wyrwała mi je z rąk..wredna baba.
- Masz resztę- podała mi ją- Zaraz ci je dam- poszła je przyrządzić, a ja czekałam, czasem spoglądałam na Olivera robił coś w swoim telefonie.
- Masz- podała mi dwa koktajle.
- O dziękuję- uśmiechnęłam się.
Szłam zadowolona w stronę mojego chłopaka, jednak kiedy podeszłam bliżej to już przez szybę mogłam zauważyć, że nie bawi się swoim telefonem tylko moim i wcale się z tym nie kryje.
- Co ty robisz?!- naskoczyłam na niego wychodząc z lodziarni.
- To ja tu powinienem zadawać pytania- zwrócił się do mnie i pokazał mi telefon- Co to jest?- moim oczom ukazała się konwersacja z Justinem..kurczę trochę kiepsko, że Oliver to zobaczył, ale to jednak jest moja prywatna sprawa.
- Jakim prawem czytasz moje wiadomości?- spytałam oburzona.
- Jesteś moją dziewczyną- wytłumaczył i myślał, że to tyle. Bo jestem jego dziewczyną, i to ma być wyjaśnienie?
- To cię nie usprawiedliwia!- krzyknęłam- Wiesz co?- wsadziłam mu koktajl w rękę, a z drugiej wyrwałam mu mój telefon- Tak się nie będziemy bawić- wzięłam od niego moja torebkę i odeszłam.
- Czekaj!- krzyknął za mną- Jessica!- wiem, jednak, że ciężko goni się dziewczynę z pięcioma psami..trudno to jest jego sprawa. Nikt, ale to nikt nie będzie mnie sprawdzał i nawet jak piszę z Justinem i nawet jak napisał mi takie coś to to wcale nie usprawiedliwia Olivera i nie daje mu przepustki do czytania tego. Ja go jeszcze na pewno ustawię..
--------------------------
A oto kolejny!
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Piszcie w komentarzach! :)




2 komentarze:

  1. Kocham Twoje opowiadanie! ♡
    Jak już pisze ten komentarz to mu dz zadać jedno pytanie.
    Jesteś Belieber?

    OdpowiedzUsuń