piątek, 15 lipca 2016

Rozdział 2

*Justin*
- Zack, o której będziesz?- rozmawiałem z nim przez telefon.
- Co ty tak na poważnie wziąłeś tą imprezę?- spytał mnie obojętnie.
- No a ty nie?- spytałem oburzony.
- No jakoś średnio.
- Podjedź za 15 minut, pa- rozłączyłem się. Liczyłem się z tym, że nie każdy mógł podłapać takiego wkręta jak ja, ale przecież Jal robi najlepsze imprezy na całym świecie, ponoć do dziś szukając jednej dziewczyny, która zgubiła się w tłumie i już nie wróciła. Te imprezy są harcorowe i ja mam zamiar tam się świetnie bawić i dobrze wykorzystać te 12 godzin.
*Jess*
Nie wiedziałam w co się ubrać. Impreza była w najbardziej znanym klubie w całej Arioznie, był bardzo duży i przepiękny... znaczy tak słyszałam, bo sama w nim nie byłam, w sumie to nie byłam w żadnym klubie.
Martwiło mnie to, że tak odstaję od reszty, ale co ja miałam poradzić na to. że mnie to mało interesowało?
Wyjęłam z szafy jakieś spodenki i croptop, mam nadzieję, że nie wygłupię się idąc tam tak ubrana, nie wiem jak ubierać się na imprezy.
Został mi jeszcze tylko makijaż, co przerażało mnie najbardziej? Że umiałam malować tylko rzęsy brwi i nałożyć podkład, nie umiałam robić kresek, ani smoky eyes.
Nie mogłam zarzucić sobie, że jestem totalnie nieobeznana w tym, w zasadzie to byłam na prawdę ładna, ale nie umiałam tego podkreślać. Wolałam ubierać się w jeansy, a nie miniówki, wolałam nosi za duże bluzy, ale nie bluzeczki z dekoltem, wolałam chodzić w trampkach, a nie szpilach. Dlatego tak bardzo różniłam się od lasek z mojej szkoły..
  Wpadłam do łazienki i dorwałam podkład, nakładałam go pośpiesznie i dokładnie, tak samo zrobiłam z pudrem. Kiedy skończyłam nakładać "tapetę", złapałam zalotkę i podkręciłam rzęsy po czym pomalowałam je dokładnie tuszem, żeby na prawdę były ładnie podkreślone. Nałożyłam jakiś cień, czerwona szminkę i to by było na tyle.
Wyszłam z łazienki i wzięłam ze sobą małą torebkę do której spakowałam perfumy, szminkę i chusteczki.
Kiedy już to zrobiłam musiałam zabrać się za włosy, miałam je bardzo długie i brązowe, co mogło zrobić fajne wrażenie kiedy bym je wyprostowała.
Usłyszałam dzwonek w telefonie.
- Halo?
- Za ile będziesz gotowa?- spytała Brooke.
- Za jakieś 15 minut?- spytałam bo sama nie byłam pewna.
- Będę za 15 minut- powiedziała miło.
- Czekam- rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko.
Weszłam do łazienki i zaczęłam prostować włosy, zajęło mi to z dobre 10 minut, to w sumie i tak mało.
Teraz musiałam tylko zrobić wszystko, żeby moja mama nie dowiedziała się, że idę na największą imprezę w Arizonie, zaraz zaczęło by się " o nie jest już późno" " Sama nie pójdziesz" "Na tą imprezę? Wybij to sobie z głowy"
Otworzyłam lekko drzwi i zobaczyłam z naszej górnej antresoli, że Mama i siostra oglądają jakiś program dokumentalny.
Spokojnie mogłam wyjść przez okno po rynnie, nie bałam się ponieważ kiedy byłam mała robiłam to dla zabawy. Nie sądziłam, że zaledwie kilka lat potem będzie mi potrzebna do uciekania na imprezę.
Zamknęłam drzwi od pokoju, żeby nie weszły. Napiszę sms-a, że nie miałam siły zejść na dół, że źle się czuję i idę spać.
Podeszłam do okna uchyliłam jej i wyrzuciłam torebkę na trawnik, żeby mi nie przeszkadzała i chwyciłam się rynny. Schodziłam powoli rozglądając się czy nie widzi mnie żaden sąsiad. Kiedy poczułam trawę pod nogami na prawdę poczułam się jak pieprzony buntownik i o dziwo..to było fajne uczucie.
Wyszłam po cichu z posesji swojego domu i czekałam na Brooke, jednak ona pozwoliła sobie spóźnić się z 5 minut.
***
- No w końcu- powiedziałam jak zobaczyłam podchodzącą do mnie Brooke.
- Przepraszam, ale musiałam wymyślić wkręta- powiedziała zmachana.
- Jakiego?- spytałam zdziwiona.
- Powiedziałam, że idę spać do ciebie, żeby nie wiedzieli, że idę na bibę- wyjaśniła banalnie. Wtedy popatrzyłam na moją rynnę i poczułam się jak ostatni debil. Przecież mogłam zrobić to samo co Brooke!
- A ty co powiedziałaś?- spytała.
- A ja wyszłam przez okno po rynnie- uśmiechnęłam się jak debil.
- Żartujesz?- zaśmiała się Brooke- Wyrobiłaś się- złapała mnie pod ramię i ruszyła.
   W tym czasie jak szłyśmy napisałam mamie sms-a, ona po jakiś 10 minutach odpisała, że ma otworzyć pokój, ale ja nie odpisałam, żeby myślała, że śpię.
- Jesteś gotowa?- spytała mnie podniecona Brooke stojąc pod wejściem klubu, przed nami była jakoś z 20 osobowa kolejka, każdego musieli dokładnie sprawdzić, czy nie ma żadnych używek i broni.
- Czy to nie jest dziwne, że nie będzie narkotyków na imprezie?- spytałam zdziwiona nachylając się w stronę Brooke.
- Może trochę- stwierdziła- A co chcesz spróbować?- spytała podejrzliwie.
Zaśmiałam się- Spójrz na mnie- pokazałam na siebie- Wyglądam ci na taką?
- No nie- zaśmiała się- Prędzej świnia na nas nasra- zaczęła się śmiać, ale umilknęła gdy dostała czymś brązowym po twarzy.
- Jak tam bobaski?- podszedł do nas Justin i ten jego ziomek.
- Co to?!- zaczęła piszczeć Brooke, która musiała mieć zamknięte oczy by to jej nie wpadło do oka. Była skrzywiona i miała otworzone usta. Ewidentnie była zła.
- Lody czekoladowe, luzuj- powiedział Justin- Jak tam śliczna?- zwrócił się do mnie nie zwracając uwagi na to, że przed chwilą rzucił w moją przyjaciółkę lodem, ale muszę przyznać, że fajnie się czułam jak tak do mnie mówił.
- Czemu rzucacie w moją przyjaciółkę lodami?- spytałam z uśmieszkiem bo mina Brooke była wyjątkowo zabawna.
- Celowaliśmy w tego idiotę co stał za wami, on nie był mile widziany- powiedział szybko i poważnie.
- EM! - krzyknęła Brooke- Możesz dać mi chusteczkę?- spytała mnie.
- AA tak jasne- ocknęłam się i szybko zaczęłam grzebać w torebce- Masz- podałam jej.
- Wiesz co?- spytał mnie Justin.
- Co?
- Ślicznie wyglądasz- puścił mi oczko i odszedł. Teraz byłam na prawdę szczęśliwa, czyli jednak nie wygłupiłam się tak przychodząc. To było potwierdzenie.
- Dzięki- podała mi paczkę z powrotem szybko mrugając- Wpadło mi to do oka!
- To było śmieszne, że dostałaś czymś brązowym po twarzy- zaczęłam się śmiać- Kiedy mówiłaś o gównie, normal..- popatrzyłam na Brooke, a ona spiorunowała mnie wzrokiem.
- Już przestaję- spoważniałam i spuściłam głowę.
- Muszę iść poprawić makijaż.- narzekała.
- Mogłabyś iść go POPRAWIĆ- zaśmiałam się- Gdyby ci coś z niego zostało, tak to musisz zrobić go na nowo.
- Wiesz co?- spytała ze zmrużonymi oczami- Szybko się wyrabiasz- popatrzyła na mnie- To mi się podoba- zarechotała.
  Przed nami stały już dwie osoby. Nie mogłam się doczekać, aż tam wejdę.
- To na pewno musi być coś niesamowitego- ekscytowałam się- Ta muzyka, jedzenie i więcej jedzenia, to musi być coś- podskoczyłam.
- Spokojnie- uspokoiła mnie Brooke- Bo ludzie pomyślą, że jesteś tu pierwszy raz- szepnęła przyciągając mnie do siebie.
- Brooke, ale to prawda- odszepnęłam jej.
- No i co? Nikt nie musi tego wiedzieć.
No racje, przecież tylko bym się wygłupiła gdyby ktoś wiedział. W ogóle nie myślę.
- Proszę pokazać zawartość torebek- powiedział do nas ochroniarz, od razu posłusznie otworzyłam torebkę i pokazałam mu.
- Okej może pani wejść- zrobił mi miejsce i mnie przepuścił, a po chwili dołączyła do mnie Brooke.
- WOW- rozglądałam się po klubie.
- Ostatnio widziałam tyle ludzi w JEDYM miejscu na rozpoczęciu roku- powiedziałam podekscytowana do Brooke.
- Nie masz się czym chwalić- powiedziała krótko.
No co ja miałam zrobić? Nie chodziłam na imprezy bo zawsze było na nich mnóstwo nawalonych ludzi i do tego spoconych..fuj.
- Zamówię nam drinki- powiedziała szybko Brooke i zniknęła. Nie była przekonana co do drinków, no ale nie mogłam sobie tego odmówić na takiej imprezie ,no aż taka drętwa nie byłam.
Stałam na środku klubu, aż nagle dostrzegła mnie Jal.
- Hejka- podeszła, ale w jej głosie wyczułam ironie.
- Hej- powiedziałam pewna siebie, żeby nie pomyślała, że jestem lamusem.
- Fajnie, że wpadłaś- powiedziała miło, może myliłam się co do niej.
- No a gdzie indziej można się najebać?- wypaliłam jakiś pewny siebie tekst.
- Racja- pokazała na mnie palcem- Jesteś spoko, miłej zabawy.
- Będzie zajebista.
Jal ode mnie odeszła, ale już zbliżała się do mnie Brooke.
- Coś mnie ominęło?- spytała.
- Jal powiedziała, że jestem spoko!- podekscytowana zaczęłam nisko skakać.
- Ej spokojnie, dziewczyno- dotknęła mnie łokciem po brzuchu - Masz drinka- podała mi go.
- Wspaniała impreza- rozmarzyłam biorąc łyk drinka
*Justin*
- Wiesz... ja pakuje.- zagadywałem do jakiejś laski, nie znałem jej, ale to właściwie co szkodzi mi ją poznać...tym razem nie chodziło mi o wygląd, tylko jej wnętrze, ale raczej nie to uczuciowe.
- Widać- dotknęła pod wrażeniem moich mięśni.
- To po to, żeby udźwignąć takie ślicznotki jak je pukam- puściłem jej oczko- Spadam, jeszcze cię zaczepie.
Odszedłem od niej. Lubiłem dawać nadzieje dziewczyną.
- Jak łowy?- spytał Zack popijając drinka przy barze
- Jak na razie do każdej do której zagadałem to wymiękła w cyckach- uśmiechnąłem się pod nosem dumny z siebie.
- No co ty?
- Żadna mi się nie oprze.
- Ja znam jedną- wziął łyka.
- Co? Jaka?- zareagowałem poważnie tak jakby to była najważniejsza rzecz na świecie...zaraz, przecież to była najważniejsza rzecz na świecie.
Zack złapał mnie i okręcił tak, że moim oczom ukazała się ta Jess gadająca i pijąca drinki z przyjaciółką.
Popatrzyłem na nią od góry do dołu, nie wiem czemu, ale poczułem coś w rodzaju "STOP" ona w moich oczach nie wyglądała jak taka konieczna na liście dziewczyn do ruchania, mimo to, że była taka gorąca. Pierwszy raz mi się to zdarzyło, zacząłem panikować, że mam jakieś uczucia i oszczędzam tą biedną dziewczynę.
- Zack- powiedziałem stojąc w osłupieniu- Ja nie czuje przymusu zaczynania z nią, a to przecież nie jest do mnie podobne!- panikowałem.
- Oddychaj- odłożył drinka i stanął obok mnie- Może jest ci jej szkoda.
- Nigdy mi nie było nikogo szkoda! krzyknąłem w panice.
- Weź- odchylił się- Widzisz tylko seks we wszystkich dziewczynach?
Rozglądnąłem się po sali- Tak! Tylko nie do niej.
- A może do niej czujesz coś innego, może chciałbyś się z nią przelizać, a nie od razu, że seks.
Ulżyło mi- Może tak- pokiwałem głową z zadowolenia.
Dla mnie niestety dziewczyny straciły wartość emocjonalną, ja w nich widziałem tylko jedno i nie umiałem tego zapanować. Jeśli jakaś w moich oczach była mi obojętna i nie czułem pociągu mimo to, że jest mega seksowna to coś musiało być nie tak..panikowałem tak jakbym się dowiedział, że jestem chory.. nigdy nie miałem takiej sytuacji dlatego nie wiedziałem jak zachować się w niej. Najprawdopodobniej miałem jakiś problem z pociągiem seksualnym nasilił się tak bardzo, że miałem ataki duszności, jak jakaś dziewczyna miała u mnie szansę na więcej..
- Przeliż się z nią a zobaczysz, że masz do niej pociąg- powiedział bezproblemowo.
- Masz rację- popatrzyłem na niego.
-----------------------
Oto kolejny rozdział
Mam nadzieję, że się wam podoba, ale wierzcie mi to się rozwinie <3
Komentujcie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz