piątek, 15 lipca 2016

Rozdział 1

*Justin*
- To nie jest dobry pomysł- powiedział do mnie Zack.
- Oj bo ty to taki drętwy- klepnąłem go w ramię i myślałem, że zaraz popłacze się jak dziewczynka.
- Nie jestem drętwy po prostu nie uważam, żeby to było fair w stosunku do Jal.
Jal to mega imprezowiczka, zawsze robi zajebiste imprezy i jest taka na maksa wyluzowana, tylko Zack ciągle spina majty, że się obrazi, że idziemy tam tylko na laski. A co ona nie jest laską?
- Daj spokój- wywróciłem oczami- Ona nawet nie zwróci na to uwagi.
Kiedyś nie znałem większego imprezowicza niż Zack, a teraz zrobiło się z niego takie drewno odkąd poznał swoją laskę- Cindy. Świata poza nią nie widzi, twierdzi, że to ta "jedyna"
- Justin słuchaj- stanął i zwrócił się do mnie- Pójdę tam, ale tylko dlatego, bo mówisz, że jestem drętwy.
- Jasne tylko dlatego- popatrzyłem na niego.
- No tak- rzucił.
- Jasne- klepnąłem go po plecach i wyprzedziłem na korytarzu szkolnym.
Nic tylko ta dziewczyna, Zack zrobił się przez nią totalnym pantoflarzem, jak jaśnie pani chce loda to on już musi lecieć, a jak powie, że mu się nie chce to może zapomnieć o zabawie wieczorem.
- Siema- podszedłem do Miltona i Asha, byli na maksa spoko.
- To ci Justin dziś kręci się maga biba?- spytali z zaangażowaniem.
- No rojczel!
- To się rozumie- klepnęli mnie w klatkę piersiową- Równy gość.
Nie wiem kiedy tak bardzo się zmieniłem..moi rodzice do dzisiaj mają z tym problem, a to trwa już z dobre 3 lata. Kiedy kończę ten rok to wyprowadzam się i żyję tak jak zawsze chciałem..nie ma bata.
Zadzwonił dzwonek na lekcje teraz była matematyka, ale przynajmniej nauczycielka ma fajne cycki. Uśmiechnąłem się pod nosem pewnym krokiem wchodząc do sali pocierając dłonią o dłoń.

*Jess*
- Brooke!- krzyknęłam do mojej przyjaciółki- Możesz kurka szybciej?
- No szybciej nie mogę- stęknęła.
Kiedy szłyśmy do szkoły Brooke nie fortunnie wdepnęła w psie odchody i teraz musiała wyczyści sobie pantofelki.
- Nowe buty- narzekała w kabinie.
- Już był dzwonek- poinformowałam.
- No to co?- uniosła się- Mam lecieć z gównem na lekcje, tak?
- No dobra, powiemy, że..kogut nas gonił.
- Tak mhm, kogut w środku miasta.
Mieszkałyśmy w Arizonie, a tak dokładnie to w Phoenix. Faktycznie w środku miasta ciężko by było z kogutami.
- No to w takim razie ty wymyślaj, bo to przez ciebie tu siedzimy- przypomniałam jej.
- Wiesz co?- zaczęła- Ja ci jeszcze wypomnę.
***
Po jakiś 5 minutach w końcu wyszła z tej kabiny.
- Chodź!- złapałam ją za rękę nerwowo i pociągnęłam w stronę drzwi.
- No to teraz dwie musimy umyć ręce- uśmiechnęła się złośliwie, a ja tylko się skrzywiłam.
Podeszłyśmy do kranu i umyłyśmy ręce, ja oczywiście BARDZO dokładnie.
Kiedy już w końcu wyszłyśmy z łazienki została nam do przebycia droga na drugie piętro.
Złapałam za klamkę i gwałtownie popchnęłam drzwi.
- EE..dzień..dobry- powiedziałam cicho.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie- powiedziała po mnie Brooke.
- Mogę wiedzieć jaki był powód spóźnienia?- spytała surowa nauczycielka od geografii.
- Po prostu coś nam wypadło- powiedziała obojętnie Brooke i usiadła.
- No bo my to..się jakoś tak- popatrzyłam na klasę i poczułam ogromną presję. Nie znosiłam takich sytuacji- Zaatakował nam kogut- jednak nie zawodny był mój pomysł.
- Kogut?- usłyszałam jakieś szepty klasy.
- No tak- powiedziałam przekonująco- Kogut- popatrzyłam na Brooke, zakryła sobie twarz rękami, pewnie nie sądziła, że to powiem.
- Wiesz co Jess siadaj już- powiedziała nauczycielka, a klasa zaczęła się śmiać.
- To nie miał tak wyjść- szepnęłam zażenowana siadając obok Brooke.
- Wiem, mała- pogłaskała mnie po plecach.
   Po skończonym dnie w szkole w końcu mogłam odsapnąć. Czekałam przed wyjściem na mojego chłopaka Olivera. Brooke miała kółko plastyczne. Ja chodziłam na kółko, a raczej to nie było kółko..opiekowałam się żółwiami i to tylko raz na 2 tygodnie, żeby nie było, że jestem dziwna.
Nagle pewnym krokiem zbliżał się do mnie brunet, był przystojny jak na chłopaków z naszej szkoły, było ich nie wiele, a w tym oczywiście Oliver.
- Hej śliczna- zwrócił się do mnie, nawet nie wiedziałam kim jest..znałam go z widzenia.
- Kim ty jesteś?- popatrzyłam w jego oczy- AA czekaj, to ty jesteś tym największym imprezowiczem o którym gada cała szkoła?- spytałam po wielkim olśnieniu.
- Nie da się ukryć- zrobił dumną minę.
Uśmiechnęłam się. Dużo słyszałam na jego temat..był największym imprezowiczem w historii tej szkoły, nie przepuścił żadnej imprezy i laski chyba też. Nie podziwiałam go za to ani nie imponował mi w przeciwieństwie do tych pustych lasek.
- Co chcesz?- spytałam poprawiając torbę na ramieniu.
- Będziesz na dzisiejszej bibie? Szukamy gorących lasek, a ty jesteś niczego sobie- stwierdził szybko.
- Słucham?- zaszokowały mnie jego słowa, co on sobie wyobrażał.
- No wiesz, jesteś gorącaaaaa- zaćwierkotał na koniec.
- Nie dzięki nie mam ochoty- skrzywiłam się ironicznie.
- Każdy jest taki drętwy..- prychnął i odszedł obejrzałam się za nim. Czy na prawdę wszyscy uważali, że jestem drętwa i dziwna? Kurwa, co jest nie tak przecież dużo osób mnie lubi i nikt nie miał odwagi mi powiedzieć, że jestem drętwa? Dopiero jakiś typ, której nawet nie mogłam skojarzyć. No nieźle.
- Jess!- podbiegł do mnie zmachany Oliver i złapał mnie za ramię- Zrobił ci coś? Co chciał?
- Spokojnie, przecież nic się nie stało- nawet trochę zachichotałam.
- Co chciał?
- Oj nic. Idziemy?- złapałam go za rękę i wyszłam ze szkoły, nie daleko niej stał ten chłopak i palił fajkę z kolegą.
- To co będziesz dziś?!- nagle usłyszałam, ale nie miałam zamiaru na to reagować.
- Co on chce?- Oliver rozglądał się to raz na niego to raz na mnie. Tego wada? Wszystkim, ale to totalnie WSZYSTKIM się przejmował.
- Nic- rzuciłam i przyśpieszyłam tempo.
- Mam mu coś powiedzieć?- dogonił mnie.
- Oliver daj spokój- znowu zaczęła iść szybciej.
***
- Pa- rzuciłam w jego stronę kiedy po tych 10 minutach milczenia stanęliśmy pod moim domem.
- Czekaj- złapał mnie za rękę- O co ci chodzi?
- Daj spokój, pa.
- Pa- powiedział zrezygnowany. W prawdzie było mi go szkoda, ale byłam za bardzo przejęta tym co powiedział mi dziś ten melanżowiec.
- Jestem!- krzyknęłam wchodząc do domu.
W domu zawsze czekała na mnie promienna mama oraz siostra. Siostra miała 10 lat, ale jak na swój wiek była na prawdę bardzo mądra, wiedziała więcej niż ja, a było między nami 8 lat różnicy. Niestety czasem się tą wiedzą wychwalała, ale to inna kwestia. Tato teoretycznie mieszkał z nami, ale ciągle był gdzieś na wyjazdach teraz był w Oklahomie. Tęskniłam za nim, ale to dzięki niemu mamy pieniądze. Nie mogę powiedzieć, że jesteśmy biedny. Mamy duży dom i właściwie rodzice zawsze mówili nam "Zawsze będziecie mieli to co chcecie"- to prawda, ale ja nie naciągam rodziców. Mam swoje pieniądze.
- Jess!- krzyczała zbiegająca ze schodów Kimi.
- Co się dzieje?- zaśmiałam się i wzięłam ją w objęcia kręcąc się z nią.
- Dostałam 6 !- zakomunikowała mi kiedy postawiłam ją na ziemi. Moja siostra zawsze tak bardzo cieszy się tylko z powodu ocen.
- Wspaniale! Gratuluje- na prawdę cieszyłam się, że to dawało jej tyle szczęścia. To było coś w czym była na prawdę dobra. Nauka.
- Może będę miała siostrę naukowca?- pogłaskałam ją po głowie.
- No raczej- powiedziała pewna siebie, a ja zachichotałam.
- Już jesteś kochanie?- podeszła do mnie mama i ucałowała mnie- Czemu Oliver nie wszedł widziałam przez okno jak idzie.
- EE..śpieszył się- wiedziałam, że moja mama bardzo lubiła mojego chłopaka dlatego nie chciałam by było jej smutno, że po prostu go spławiłam, dzisiaj na prawdę był ostatnią osobą z którą chciałam gadać. Wkurzał mnie swoją zazdrością i nie tylko, czasem wydawało mi się, że zgrywa takiego figo-fago a tak na prawdę uciekł by jak mała dziewczynka gdyby miał iść na takie salo z tym chłopakiem. Kochałam go, ale niestety..taka prawda.
- A rozumiem- kiwnęła głową- Zjesz coś?
- Nie dzięki, pójdę się umyć- pokazałam na schody i poszłam w ich kierunku.
- Ale ty nic nie jadłaś- powiedziała zmartwiona.
- Jadłam w szkole- skłamałam.
- A, no jak tak to okej- uśmiechnęła się.
Nie lubiłam jeść jakoś nie potrzebowałam tego. Wiadomo, że musiałam, ale to już tylko w koniecznościach.
Weszłam do swojego pokoju, wzięłam ręcznik z szafy i jakieś inne ubrania i weszłam do łazienki w swoim pokoju. Rozebrałam się wrzucając wszystko do kosza na pranie i weszłam pod prysznic. Puściłam muzykę, w kabinie miałam wodoodporne radio w ścianie. Akurat leciała moja ulubiona piosenka. Kiedy słuchałam muzyki przy kąpieli, odczuwałam, że szybciej mi to idzie.
Po 10 minutach wyszłam spod prysznica i owinęłam swoje włosy w ręczniku i sama drugi oplotłam na sobie. Podeszłam do lustra i nałożyłam krem nawilżający, zawsze to robiłam.
Wyszłam z łazienki już ubrania w czyste cichu i usiadłam na łóżku, rozglądając się po pokoju. Wtedy wpadłam na pomysł, żeby obczaić tą imprezę, przecież ktoś na pewno udostępniał zaproszenia.
Włączyłam laptopa i zalogowałam się na portal, na stronie głównej od razu zauważyłam mnóstwo udostępnień i postów odnośnie tej imprezy.
- Serio duża biba- powiedziałam do siebie podbierając się brodą i jedną rękę.
Od razu spośród postów zauważyłam jego..post. Odruchowo coś kazało wejść mi na jego profil.
- A więc Justin Bieber- uśmiechnęłam się do siebie. Nie wiem czemu, ale kliknęłam _dodaj do znajomych_
Sama nie wiem czy po prostu tego chciałam czy po prostu dodałam go tak o.
Nie musiałam długo czekać, aż dostałam powiadomienie, że Justin zaakceptował moje zaproszenie.
Zauważyłam, że Brooke jest dostępna więc szybko napisałam do niej.
"Idziesz na tą imprezę?"
"Powiem ci, że się zastanawiam"
"Ja tak samo"
"Dawaj idziemy! :D"
"No nie wiem.."
"Co ci szkodzi?"
"Oliver mi zrobi jazdę.."- tak było ciągle, przez niego byłam taka drętwa, nie mogłam się bawić bo on miał problem, bo jemu coś nie pasowało.
"Weź daj spokój, zawsze będziesz jego posłusznym pieskiem?"
Ona miała rację, czułam to całym ciałem.
"Masz rację. No to szykuj się bo dzisiaj mam zamiar udowodnić, że nie jestem drętwa"
"Uwolniłaś lwa i to mi się podoba <3"
"Powiem ci, że mi też"
Wyłączyłam czat z Brooke i już miałam się wylogować, ale właśnie w tamtym momencie napisał do mnie on, aż zagotowałam się z nerwów.
"Hej śliczna, to co będziesz dziś?"
"Czemu ci tak na tym zależy?"
"Mówiłem już..Jesteś GORĄCAAA"
Nawet uśmiechnęłam się pod nosem.
"Tak? To może przyjdę :)"
"Pamiętaj 20:00 Jalinda Hardford"
"Spokojnie nie musisz mi mówić wszystko wiem"
"Myślałem, że nie czytasz takich postów..tylko encyklopedie"
"Weź daj spokój, pokaże ci, że umiem się bawić"
"Dzisiaj zobaczymy <3"
Po tej wiadomości wylogowałam się. Musiałam się jeszcze przygotować. Dzisiaj na prawdę mu pokaże, że umiem się bawić, nie chcę żeby myślał, że jestem drętwa..o nie.
---------------------
Oto 1 rozdział mam nadzieję, że się wam spodoba.
Pamiętajcie dopiero rozkręcam akcje.
Zachęcam do czytania <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz